-Wracaj tu ty cholerny LISIE!!!
-Ari-chan zaczekaj! Jeśli się oddalimy
od grupy to się zgubimy!
-Walić to! Musze go złapać!
Dialog, który właśnie przeczytaliście to
rozmowa pomiędzy głównymi (nienormalnymi) bohaterkami naszego (dziwnego i
głupiego) opowiadania ale żebyście lepiej zrozumieli sytuację krótko opisze wam
jak to się stało, że te idiotki gonią lisa.
Jest Konic
kwietnia, a Justyna (Zuari-chan) i Iza (Kimei-chan)
są na wycieczce klasowej na jakimś
zasranym zadupiu w lesie (ciul wie jakim). Jak już wiecie ale jeśli jednak
nie wiecie Justyna ma fioła na punkcie lisów i jak tylko jakiegoś zobaczy rzuca
wszystko i chce go złapać. Jako, że Iza dobrze o tym wie, próbuje ją
powstrzymać, żeby biednemu lisowi nie stała się krzywda (Np. żeby Zuari go przypadkiem
nie udusiła z miłości). Albowiem, jakoby, tudzież, zaiste, tak też… się stało.
Więc powinniście już wiedzieć o co chodzi, a jeśli nie to musicie być naprawdę
głupi
***
Kimei: Narratorze miałeś być miły dla
czytelników! TT_TT
Narr: Dobrze, dobrze już będę
grzeczny ^w^’’
***
Już prawie
doganiałam tego nieznośnego liska gdy gwałtownie skręcił i znikną za drzewem. Jednak
skręcając nadepnęłam na jakiegoś grzyba, przez którego straciłam równowagę i
zaliczyłam glebę X.X. Podniosłam się
najszybciej jak mogłam by nie stracić go z zasięgu wzroku. Wtedy
zauważyłam, że rudzielec wskakuje do jakiejś dziwnej, porośniętej różnego
rodzaju chwastami, podziemnej nory. Podbiegłam do niej z zamiarem zajrzenia w
jej głąb, lecz gdy nachyliłam się nad nią ziemia, na której stałam osunęła się
i wpadłam w jej mroczne czeluści.
Usłyszałam
krzyk Ari-chan, który załamywał się jakby wpadła w jakąś przepaść. Pobiegłam w
kierunku z którego dochodził ale na miejscu nikogo nie było. Zaczęłam rozglądać
się jednak nigdzie nie było widać mojej przyjaciółki. Poczułam jak ziemia pod
moimi stopami osuwa się. Chciałam się obrócić ale zanim się obejrzałam zaczęłam
spadać. Uderzyłam chyba o korzeń drzewa i straciłam przytomność (<dop.narrator>
Ale ciamajda…).
-Ała…Wszystko mnie boli! Podniosłam
się z trudem z ziemi.Jak nic będę mieć jutro siniaki. To wszystko przez tego
rudego lisa, który…Aaaaa! Gdzie ON jest!!! - prawo, lewo, góra, dół, przód,
tył. energicznie rozglądałam się na wszystkie strony. Jednak nigdzie go nie zauważyłam.
***
Narr: Jak niby mogłaś coś zauważyć w
ciemnym tunelu?!
Zuari: Tak samo jak ty podkradasz się
w nocy w totalnych ciemnościach po ciastka XD
Narr: O_O S-skąd o tym wiesz?
Zuari: Bo ja także podkradam się w
nocy po Nutellę ^^’’’
Kimei: TT_TT to ty jesz moją Nutellę?
Zuari: Yyy… Ojć ^w^’’’
Auto. J: Możemy wrócić do
opowiadania? =_=*
All: NIE WTRĄCAJ SIĘ!!!
Auto. J: Odłóżmy temat Nutelli na
później. Jeśli chcecie mogę się z wami podzielić. Mam dwa słoiki.
All: Q_Q Arigato.
***
Z westchnieniem ruszyłam przed siebie.
*Jak się nie wyjebie to będzie cud*-pomyślałam. Idę, idę i idę…gdy nagle koło
mnie przebiegła ruda kita. *TO ON!* Nie zastanawiając się ani chwili dłużej
ruszyłam za nim biegiem.
-Zaczekaj! Nic ci nie zrobię! Chce cię
tylko przytulić!
***
Narr: Chyba udusić =_=”’)
Zuari: Cicho! Nie musi o tym
wiedzieć!
***
-AaaaAa~ moja~ głowa~ Uh…Gdzie ja
jestem?...- mamrotałam podnosząc się z ziemi i trzymając się za głowę- Aaaa...
tu jest ciemno! Boję się! *płacz*
ledwo stałam, bo nogi miałam jak z waty, po
plecach przechodziły mi ciarki i strasznie bolała mnie głowa. Nagle poczułam
jakby coś dotknęło mnie w plecy. Najprawdopodobniej był to korzeń drzewa ale
wtedy byłam tak przestraszona, że z płaczem zaczęłam biec przed siebie. O dziwo
ani razu się nie przewróciłam, a dość często zdarza mi się zaliczać glebę. Po
pewnym czasie biegu na najwyższych
obrotach zmęczyłam się i trochę uspokoiłam ale bałam się spojrzeć za
siebie. W oddali zobaczyłam światło. Ponoć w tunelu nie wolno iść w stronę
światła ale ja się bałam zawrócić.
-Wracaj tu ty cholerny lisie!-
usłyszałam głos przyjaciółki i poczułam ulgę. Zaczęłam biec w stronę wyjścia
(<dop.narr.> Nie! Nie idź w stronę światła!! Hehe...).
Gdy Kimei-chan
biegła z płaczem przez *ironia w głosie* ciemny i straszny tunel…*normalny
głos* Ari-chan zaliczyła glebę, co pozwoliło jej przyjaciółce dogonić ją.
-Ari-chan!? Wszystko w porządku?
-Nie kur*a!!! Ten gnojek mi zwiał
TT^TT!!
-N-nie krzycz tak. Gdzie my w ogóle
jesteśmy?- spytała rozglądając się.
-A chuj wie! Taki ładny lisek mi uciekł…
-Daj spokój. Zachowujesz się jakby to
był ostatni lis na świecie.
-A skąd wiesz? A co jeśli był jedyny? A
jeśli lisy wymrą zanim wrócimy do domu?
- Eee @o@... Za bardzo dramatyzujesz...
-A wiesz, że w tym tunelu jest trochę
strasznie?
-TT.TT Jakbym nie zauważyła *płacz*.
Nagle rozległ się dziwny, przerażający
dźwięk.
-Spadamy stąd!!!- krzyknęła Zuari łapiąc
przyjaciółkę za rękę i zaczęły uciekać w stronę światła. Pod wpływem adrenaliny
ich szybkość była bardzo duża dzięki czemu w mgnieniu oka dobiegły do końca
tunelu, który zakończony był delikatnym wzniesieniem, po którym dziewczyny
musiały się wspiąć.
Gdy znalazły się
już na powierzchni zorientowały się, że znajdują się w całkowicie innym
miejscu, które w ogóle nie przypominało lasu, w którym były na wycieczce. Zuari
zaskoczona tym faktem zaczęła się rozglądać we wszystkie strony, a Kimei
przyglądała się dziurze, z której wyszły i która okazała się lisią norą taka
samą, w którą wpadły w tamtym lesie.
-Um…Wiesz, że…
-LIS!!!- krzyknęła Ari-chan.
Mały rudy lis stał na ścieżce. Był
odwrócony tyłem i gdy usłyszał głos dziewczyny zjeżyły się i zaczął powoli
odwracać głowę, by zobaczyć swojego wroga.
-No co się paczysz? =_=
Lis krzyknął i zaczął uciekać. Zuari
rzuciła się w pogoń za nim, nawet nie zwracając uwagi na to, że zwierzak
przemówił. Tymczasem Kimei stała zaszokowana z otwartą buzią niedowierzając
zaistniałej sytuacji. Dopiero po chwili zorientowała się, że jej przyjaciółka
ją opuściła.
-Ch-chwila!!- krzyknęła i z płaczem
pobiegła za Zuari (<dop.nar.> one SA nieźle szurnięte)
‘KUSO! Jaki
ten lis jest szybki! Hehe…jak dobrze, że codziennie ćwiczę bieganie ^^’’’ Musze
przyśpieszyć!’ Wtedy zaczęłam biec coraz szybciej, lecz nie zauważyłam tego,
ponieważ zależało mi jedynie na złapaniu lisa. Już miałam go schwytać gdy
przebiegł przez krzaki na ubitą zięmię, przypominającą drogę. Jednym susem
przeskoczyłam nad krzakami i złapałam zwierzaka przewracając się na ziemię i
robiąc pare przewrotów.
-Ha! Mam cię!- krzyknęłam- Teraz już
mi nie uciekniesz!!
-Błagam miej litość! Nic Ci nie
zrobiłam! Czego ode mnie chcesz?!- krzyczał lis.
-Nic! Po prostu chciałam cię
przytulić- powiedziałam tuląc rudzielca.
-O_O’’’????
Po chwili ciszy i wtulania się w rude
futerko uświadomiłam sobie, że…
-Ty gadasz!!!!- puściłam lisa
zaszokowana.
-Dopiero teraz zauważyłaś!!!?
-A-a-a-a-ale jak?!
-Normalnie i po ludzku!
-Ale nie jesteś człowiekiem! Zwierzęta
nie potrafią gadać!
-Niektóre potrafią ale nie w waszym
świecie.
-„Naszym świecie” o czym ty gadasz!?
-No, bo teraz nie jesteś w swoim
świecie tylko moim.
-W Krainie Czarów?
-Nie kuźwa! W Krainie Krasnoludków!
Jesteśmy w świecie Shinobi.
*Chwila ciszy*
-Co kur*a!!!? Jaja sobie robisz!?
Myślisz, że ci uwierzę w takie bajeczki!?
-Czy wyglądam jakbym zmyślała =_=?...
-Eeee…Nie wiem jak wygląda kłamiący
lis…
-Gadasz z lisem, a nie wierzysz, że
jesteś w świecie Shinobi.
-No, bo lisy są sprytne i chytre. Skąd
mam wiedzieć, że mnie nie okłamujesz?!
Lis: *faceplam*
-A…?
-Popatrz w górę!- krzyknął i pokazał
łapką na niebo.
Popatrzyłam w kierunku, w którym
wskazywał i ujrzałam glinianego ptaka, takiego samego, na którym lata Deidara z
Naruto Shippuuden. Nagle na ziemię zaczęło coś spadać.
-O kurwa!!- chwyciłam lisa i
odskoczyłam w stronę lasu. Usłyszałam wybuch i poczułam podmuch wiatru.
-Uciekaj!- krzykną lis.
Pobiegłam w kierunku, z którego tutaj
dotarłam. W tym czasie usłyszałam jeszcze jedną bombę, której podmuch prawie
mnie przewrócił.
-A-ari-chan!- chciałam krzyknąć ale
za bardzo się bałam- G-gdzie jesteś Q_Q?
Szłam przez las dygocząc ze strachu. Moja
przyjaciółka znowu zostawił mnie samą ale ten las był inny… Czułam się tak
nieswojo i poczułam, że brak mi sił. Usiadłam pod drzewem i nagle zobaczyłam
czerwoną kosę z trzema ostrzami leżącą na ziemi. Z trudem powstrzymałam się od
krzyku i prawie odskoczyłam od drzewa. Pod drzewem spał białowłosy mężczyzna,
którego od razu poznałam. Z płaczem próbowałam najciszej jak mogłam odejść
stamtąd, gdy nagle usłyszałam wybuch. Krzyknęłam. Gdy zdałam sobie z tego
sprawę, z płaczem odwróciłam się by sprawdzić czy białowłosy się obudził. Na
moje nieszczęście zauważyłam jak podnosi kosę. Zaczęłam biec z płaczem w stronę
lisiej nory.
Biegnąc
dziewczyny spotkały się na leśnej drużce.
-Ime-chan- Zuari nawet nie zatrzymując
się chwyciła przyjaciółkę za rękę- Nie możemy tutaj zostać!
-Wiem! Muszę ci coś powiedzieć! Ale teraz
nie mamy na to czasu!- powiedziała zdyszana Kim-chan.
***
Narr: Jestem ciekawy jakbym
zareagował, gdyby to mnie ktoś chciał zabić...
Zuari: Za niedługo się przekonasz
>w<
Narr: Eee… O___O”
***
-Też mam ci coś do powiedzenia, lecz
najpierw musimy uratować swoje nędzne żywoty!- krzyknęła ściskając ją za dłoń.
-Ah puść mnie! Duszę się!- piszczał lis.
-Cicho! >o<*
-O___o OMG! On naprawdę gada.
Wtedy usłyszały wybuch w oddali.
-Huh?! Myślałam, że to ja jestem jego
celem- wydyszała Ari-chan.
-Czyim celem?
-Potem ci powiem >___<*!
-Duuuuuuuuuuszeeeee sięęęęęęęę….
-Cichooo >___<*!
***
Narr: Biedny lis.
Kimei: Zgadzam się Q_Q
***
- Popatrzcie! Nora!- krzykną lis- Już
jesteśmy!
Wskoczyli do
nory i pobiegli tunelem. Dziewczyny uspokoiły się ale wciąż były czujne. Kimei
zmęczona zaliczyła glebę, a Zuari opadła na kolana i westchnęła głośno
wypuszczając lisa z rąk.
-Prawie mnie udusiłaś! Co ty sobie
myślisz! Nie jestem twoją zabawką!- krzyczał wściekle lis.
-Zamknij japę niewdzięczniku! Uratowałam
ci życie! Powinnaś mi dziękować!
-sama bym się uratowała! Nie musiałaś
tego robić!- krzyknął zwierzak- Głupi rozczochraniec…- dodał cicho.
-=_=* Słyszałam rudzielcu!
-Eh…przestańcie się kłócić…najważniejsze,
że przeżyłyśmy…- wtrąciła Kim-chan.
***
Narr: One są walnięte.
Zuari: Zamknij się, bo pożałujesz.
*grozi pięścią*
Narr: Dobra dobra O___O’’’
***
-Heee…Dobra. Przeanalizujmy zaistniałą
sytuację…
-Od kiedy używasz tak wyrafinowanych
słów?? ^^’’’- przerwała jej Kimei.
-cicho! >w< Tak, więc…Będąc na
wycieczce pobiegłyśmy za zwierzęciem o rudym futrze *look na lisa*. Wpadłyśmy
do lisiej nory, która okazała się przejściem z świata normalnych ludzi do
świata Shinobi…W którym prawie straciłyśmy życie i…
-Ale dlaczego uciekałaś Ari-chan-
spytała Kim-chan.
-Bo Deidara chciał mnie zabić.
-O___O Aha…
-A ty Ime-chan?
-QnQ Uciekałam przed Hidanem.
-O___O Ahaaa…
*Chwila ciszy*
-Reasumując zebrane argumenty zalecam
byście więcej nie używały przejścia, gdyż może zagrozić to waszemu życiu lub zdrowiu
- powiedział poważnie lis.
(<dop.narr.> Następnym razem przed
użyciem należy skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą LOL).
Zuari i Kimei popatrzyły na siebie
poczym wybuchły śmiechem.
-Co was tak śmieszy do jasnej
cholery?!!!
-Hahahaha…nie nic tylko hahaha no, bo
Hehe…Eee…sama nie wiem OwO- powiedziała z trudem przez śmiech Ari-chan.
-Grrr- warknął lis.
-OwO’’’ A może zamiast się kłócić
wrócimy do naszego swiata?- wtrąciła cicho Kim-chan.
-Dobra ale…Oi! Lis! Idziesz z nami?
*look na rudzielca*
-=.= Idę, idę…
-Ale czy w naszym świecie nie będziesz
mógł mówić?
-Niestety…
-Całe szczęście.
-Oi! To ty powinnaś stracić głos
rozczochrańcu!
-Zamilcz wreście!
-Nie! >w< będę cię dręczyć jeszcze
kawałek!
-Aż nie chce mi się tu wracać =.=*.
-Naprawdę? Myślałam, że będziesz chciała
wrócić do świata Shinobi najszybciej jak to możliwe- zdziwiła się Kimei.
-No bo tu wrócimy.
-My? Mnie tez chcesz tu zaciągnąć? QnQ
-Ależ oczywiście C;
-TTwTT Heh…dobrze wiedzieć.
Nagle usłyszały dziwny dźwięk taki sam,
który słyszały idąc w stroę świata Shinobi. Kim-chan krzyknęła przestraszona.
-Co to za dźwięk do cholery?- spytała
Ari-chan- Oi! Lisie! Co się dzieje?
Lis idący przed nimi nie odezwał się
tylko patrzył dziwnie na dziewczyny.
-Wszystko w porządku?- zmartwiła się
Kimei.
Lis wyminął dziewczyny przyglądające mu
się i przeszedł kawałek.
-Ten dźwięk to sygnał oznajmiający, że
przeszłyście z jednego świata do drugiego, a jak wiecie nie potrafię mówić w
waszym świecie, więc…
-Ale dlaczego teraz nie było go
słychać?- spytała Zuari.
-Dźwięk jest słyszany w głowie osoby,
która przechodzi pomiędzy światami.
-Aha…
-tak, więc teraz przestane mówić, więc
się o nic nie pytajcie, bo i tak nie odpowiem.
-Całe szczęście XD.
-=.=*Grrr.
Cała trójka szła
w ciszy dopóki nie wyszła z tunelu.
-Oi! Ime-chan! Obiecaj mi, że tu wrócimy
na wakacjach!
-O__O Eeee…No dobra ale trzeba będzie
zapytać o to rodziców.
-E tam! Nie trzeba!
-Trzeba! Czemu ty zawsze jesteś taka
beztroska -_-’’’
-Ech…No dobra…no to poszukajmy swojej
grupy.
-O__O Eeee…Totalnie zapomniałam, że
jesteśmy na wycieczce!
Rozstały się z lisem i pobiegły na
poszukiwania. Ale by było jakby się w tym lesie zgubiły XD. (<dop.Zuari>
Nie licz na to, BAKA! =w=*).
KONIEC
KONCIK
NARRATORA XD
Narr: *siedzi przy stole trzymając
się za głowę, jakby go bolała* O ja biedny, o ja nieszczęsny, co ja robie ze
swoim życiem, mogłem być narratorem w powieści kryminalnej, a zamiast tego
tkwię tutaj i opowiadam o przygodach jakiś durnych nastolatek nie znających się
na modzie i..i..Ach za co mnie to spotyka! One rujnują mi życie! Ten epizod był
taki debilny! Jak można się tak zachowywać! To jest chore! Zuari jak głupia
ścigała tego lisa, a Kim-chan ciągle ryczała aż mi też zachciało się płakać!
Autorki są walnięte! QnQ.
Kimei: *Wchodzi do pokoju z talerzem
ciastek i kubkiem kakao* Panie Narratorze przyniosłam panu ciastka i kakao.
Narr: Ciacha! *o* *Tula Kimei* jesteś
jedyną, która mnie rozumie TTwTT.
Kim: Hehe…słyszałam jak się nad sobą
użalałeś, więc przyniosłam ci ciasteczka na poprawę humoru. I mam do ciebie
prośbę. Czy mógłbyś być trochę…jak by to powiedzieć…normalniejszy ^^’’’
Narr: Przecież i tak staram się być
normalnym narratorem. Po prostu z wami trudno jest być normalnym.
Kim: Eh…dobra...to ja już
pójdę…smacznego *wychodzi z pokoju*
Narr: *Je ciacha i pije kakałko*